Rozdział 7

[…] byś nig­dy nie stra­cił wiary ani w siebie, ani w innych

Natalię już od progu przywitały stosy kartonów. Zapukała do drzwi mieszkania Dagmary, nie czekając na odpowiedź przyjaciółki weszła do środka. Zamknęła za sobą drzwi i stanęła jak wryta. Znała to mieszkanie odkąd tylko zamieszkała we Wrocławiu, a jednak nie poznała go. Obecnie wyglądało tak obco. Natalia skierowała się w stronę - niegdyś - przytulnego salonu. Teraz to tylko puste pomieszczenie z jednym jedynym meblem pod ścianą. Uwolniła skrawek skórzanej tapicerki od wszechobecnej folii i usiadła na brzegu rozglądając się po skromnych czterdziestu metrach kwadratowych mieszkania przyjaciółki.
- Czyli jednak to prawda. - wypowiedziała na głos nieświadomie. Łza popłynęła po jej brzoskwiniowym policzku. Dagmara weszła do pokoju z książka w ręku, Natalia nie zauważyła jej.
- Widziałam cię przez okno. - Daga przerwała ciszę. Natalia milczała. Podniosła głowę do góry i szklistymi od łez oczami wpatrywała się w stojąca na przeciw niej kobietę. Łza popłynęła również po policzku Dagi. Usiadła na kanapie obok Natalii i objęła ją ramieniem.
- Przepraszam... - to wszystko, co była w stanie z siebie wydusić. Położyła na kolanach przyjaciółki książkę. - Chciałam ci ją oddać jeszcze przed wylotem - dodała.
- Kiedy masz samolot? - długie palce Natki gładziły nerwowo grzbiet i okładkę książki.
- O siedemnastej. - odparła beznamiętnie Daga.
Jej głos nie był dźwięczny jak dotychczas, jej niebieskie jak ocean oczy poszarzały od wylanego morza łez. Nie była już ta samą zawsze uśmiechniętą i szaloną Dagmarą, którą Natalia znała i kochała jak własną siostrę.
- Na prawdę nie wiem, co mam powiedzieć. -Natalia była taka bezradna. Czuła się jakby przejechał po niej walec i zmiażdżył ją emocjonalnie. Ta całą sytuacja przytłaczał ją bardziej niż mogła to sobie wyobrazić.
- Nic nie mów. Wystarczy, że tu jesteś.
Cisza, która wydawała się być stałym gościem opustoszałego już mieszkania Dagmary, zapanowała ponownie. Przyjaciółki siedziały obok siebie na zafoliowanym meblu wpatrując się tępym wzrokiem w dębowe panele. Myślały, same do końca nie wiedząc o czym. Myślenie to jedyna czynność, która wydawała się być słuszną w takim momencie życia przyjaciółek, z których jedna wyjeżdża z karaju - być może już na zawsze....
- Nie przejmuj się, na święta przyjadę do Polski. - Dagmara pogłaskała przyjaciółkę po blond czuprynie.
- Czyli zobaczymy się dopiero za sześć miesięcy... - uśmiech, który na chwilkę zagościł na twarzy Natalii, momentalnie znikł.
- Głowa do góry mała, ten czas szybko zleci. - Daga próbowała pocieszyć przyjaciółkę, ale sama nie była w stanie uwierzyć w swoje słowa.
Ona wiedziała coś więcej, coś, co przeszkadzało jej wstawać każdego ranka, patrzeć w swoją poszarzałą twarz w lustrze. Wiedziała o czymś, co sprawi ból jej samej i jej najlepszej przyjaciółce.
Łza popłynęła po twarzy Dagmary zostawiając za sobą smugę czarnego tuszu na policzku.
- Masz rację. - na twarzy Natalii zagościł cień uśmiechu. Ona uwierzyła w słowa przyjaciółki.
Właścicielka opustoszałego mieszkania wstała z kanapy i w milczeniu udała się do sypialni. Wróciła chwilę później trzymając w dłoniach zgrabny karton.
- To dla ciebie. - Wręczyła Natce pudełko od butów oklejone starannie czerwonym pergaminem.
- Co to jest? - zaciekawiła się Natalia?
W powietrzu zapanowała atmosfera tajemniczości, która choć na moment pozwoliła zapomnieć przyjaciółkom o przykrej przyszłości, która je czekała. Natka już miała uchylić wieko, kiedy Daga powstrzymała ją:
- Nie! Nie otwieraj tego teraz, zaczekaj z tym. - Spojrzała głęboko w oczy Natki - Obiecaj mi, że nie otworzysz tego pudła, dopóki nie przyjdzie na to odpowiedni moment.
Natalia pomyślała sobie, że jej przyjaciółka oszalała, ale widząc w oczach Dagmary głęboką prośbę - zgodziła się.
- Proszę cię, zrób to dla mnie...
- Dobrze, skoro to dla ciebie takie ważne. - Natka odłożyła karton na podłogę obok sofy.
W korytarzu rozległ się dzwonek  do drzwi.
- To pewnie właściciel mieszkania, chce, żebym oddała mu klucze. - Daga ruszyła w stronę korytarza.
Wróciła, do salonu, po dłuższej chwili z kopertą. Stanęła na środku i zacisnęła pergamin w dłoniach.
- Nie otworzysz? - Zdziwiła się Natalia.
- Potem, teraz muszę jeszcze przygotować te pudła, bo niedługo powinna przyjechać firma przeprowadzkowa. - Wskazała dłonią na stos kartonów leżących w wejściu do kuchni. Jej oczy zaszły łzami, ale zręcznie ukryła to przed przyjaciółką.
- To ja nie będę ci przeszkadzała... - Głos Natalii się załamał, oczy przygotowały się do uwolnienia łez, ale Natalia starała się być silna. Obiecała sobie, że już dzisiaj nie będzie płakać. Nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła...
- To nie przeszkadzam. -Natka powoli wstała z kanapy. - Jeśli chcesz, mogę jechać z tobą na lotnisko. - zaoferowała się.
- Nie dzięki pojadę sama. - Daga odpowiedziała bez przekonania. W głębi pragnęła tego najbardziej na świecie, ale jej kamienna twarz nie wskazywała na to.
Natka nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Zabolało ją to, ale zrozumiała przyjaciółkę.
- Nie gniewaj się, ale dobrze wiesz, że nie nawiedzę pożegnań a nie chce się rozpłakać na lotnisku.
Natalia bez słowa podeszła do Dagmary, przytuliła się do niej, po raz ostatni tego dnia i wyszła. Nie spodziewała się tego, co miało się dopiero wydarzyć...

Komentarze

Popularne posty