Rozdział 18
"Tacy fajni - dzisiaj, jutro wszystko przeminie"
*Perspektywa Karola*
Mój budzik obudził mnie, o 7:00, chociaż nie pamiętam, żebym w ogóle go nastawiał. Poprzedniego wieczora trochę popłynęliśmy; nie pamiętam nawet jak znalazłem się w mieszkaniu Natalii, bo wszystko na to wskazuje, że właśnie tu jestem. Niechętnie podnoszę głowę z poduszki. Straszliwy ból przeszywa mi skronie. Syczę, mimowolnie chwytając się dłońmi skroni. Ból na chwilę ustaje. Opuszczam dłonie i opieram je bezwładnie na kolanach. Siedzę na kanapie, we Wrocławiu, w mieszkaniu mojej dziewczyny. No właśnie – Natalia! Zachowałem się wczoraj jak dupek, nie zdziwię się, jeśli ona dzisiaj nie zechce ze mną rozmawiać. Z jeszcze większym bólem głowy – spowodowanym wyrzutami sumienia – idę do kuchni w poszukiwaniu czegoś, co uśmierzy ból. Znajduję w górnej szafce odpowiednie tabletki. Wrzucam jedną do szklanki z wodą i przez chwilę wpatruję się w musującą zawartość naczynia. Jednym łykiem wypijam jej zawartość, nie smakowała najlepiej. Pulsowanie w mojej głowie ustało, więc mogłem normalnie przygotować się na trening. Ważny mecz z drużyną z Gdańska zbliżał się wielkimi krokami. Starałem się maksymalnie na nim skupić, ponieważ pod nieobecność Mariusza to ja miałem być kapitanem. To ogromne wyróżnienie, ale nie jestem pewien czy mu podołam. Moją głowę zaprząta teraz inna sprawa – przeprowadzka do Bełchatowa. Kończą się moje wakacje i czas wracać do domu, ale nie chce wracać tam sam. Chce, żeby Natalia pojechała tam ze mną. Żebym zawsze miał ją przy sobie.
Mój budzik obudził mnie, o 7:00, chociaż nie pamiętam, żebym w ogóle go nastawiał. Poprzedniego wieczora trochę popłynęliśmy; nie pamiętam nawet jak znalazłem się w mieszkaniu Natalii, bo wszystko na to wskazuje, że właśnie tu jestem. Niechętnie podnoszę głowę z poduszki. Straszliwy ból przeszywa mi skronie. Syczę, mimowolnie chwytając się dłońmi skroni. Ból na chwilę ustaje. Opuszczam dłonie i opieram je bezwładnie na kolanach. Siedzę na kanapie, we Wrocławiu, w mieszkaniu mojej dziewczyny. No właśnie – Natalia! Zachowałem się wczoraj jak dupek, nie zdziwię się, jeśli ona dzisiaj nie zechce ze mną rozmawiać. Z jeszcze większym bólem głowy – spowodowanym wyrzutami sumienia – idę do kuchni w poszukiwaniu czegoś, co uśmierzy ból. Znajduję w górnej szafce odpowiednie tabletki. Wrzucam jedną do szklanki z wodą i przez chwilę wpatruję się w musującą zawartość naczynia. Jednym łykiem wypijam jej zawartość, nie smakowała najlepiej. Pulsowanie w mojej głowie ustało, więc mogłem normalnie przygotować się na trening. Ważny mecz z drużyną z Gdańska zbliżał się wielkimi krokami. Starałem się maksymalnie na nim skupić, ponieważ pod nieobecność Mariusza to ja miałem być kapitanem. To ogromne wyróżnienie, ale nie jestem pewien czy mu podołam. Moją głowę zaprząta teraz inna sprawa – przeprowadzka do Bełchatowa. Kończą się moje wakacje i czas wracać do domu, ale nie chce wracać tam sam. Chce, żeby Natalia pojechała tam ze mną. Żebym zawsze miał ją przy sobie.
Zapakowałem wszystkie niezbędne rzeczy do torby treningowej
i najciszej jak tylko potrafiłem wyszedłem z mieszkania, nie chciałem obudzić
Natki. Kiedy schodziłem na dół, po schodach, telefon w mojej kieszeni zaczął
wibrować. Pomyślałem, ż to Natalia, niestety nie miałem racji. To tylko
przypomnienie o dzisiejszym treningu – nie pamiętałem, ż je też sobie
ustawiłem. Nie rozmyślając nad tym zbyt długo udałem się w stronę przystanku.
Nie chciałem po wczorajszym, jechać samochodem. Trening mam na 11, więc autobus
spokojnie zdąży dojechać z Wrocławia do Bełchatowa. W autobusie, na który nie
musiałem zbyt długo czekać, zająłem miejsce przy oknie, na samym końcu.
Założyłem swoje słuchawki, włączyłem ulubioną muzykę i odpłynąłem.
*Perspektywa Natalii*
Przez ten cały czas, kiedy Karol chodził po mieszkaniu, nie
spałam. Nie chciałam jednak wychodzić z sypialni, bo nie wiedziałam, o czym
będę z nim rozmawiać; nie byłabym w stanie spojrzeć mu prosto w oczy. Czuję się
podle. Oczy mam podpuchnięte, policzki całe błyszczące od łez. Zwlekłam się z
łóżka i owinięta puchatym szlafrokiem udałam się do kuchni. Zaparzyłam sobie
melisy. Usiadłam na parapecie kuchennego okna i obserwowałam z góry ludzi.
Przez chwilę nie myślałam o niczym, wpatrywałam się bez celu w postacie za
szybą. Z sypialni dobiegł mnie dźwięk mojego telefonu. Pewnie to Karol dzwoni,
łaskawie mnie poinformować, o której dziś wróci do domu i czy w ogóle wróci –
pomyślałam odkładając kubek z ziołami na stół i udałam się w stronę sypialni.
Spokój, który na moment we mnie zagościł, został zburzony, ale tym razem nie
moimi wyrzutami. Nadal byłam zła na Karola za to, co wczoraj zrobił.
Usprawiedliwiałam się że to on mnie sprowokował do pocałunku z Andrzejem, ale
na samą myśl o tym czułam się jeszcze gorzej. Zanim doczłapałam do telefonu,
ten już zamilkł. Odblokowałam go przesunięciem palca po wyświetlaczu. Jedno
nieodebrane połączenie od: Andrzej – powitał mnie komunikat wyświetlony na
ekranie. To nawet lepiej, że nie zdążyłam odebrać – pomyślałam i rzuciłam
telefon na łóżko. Łzy same napłynęły mi do oczu. Muszę być silna, muszę być
silna… Powtarzanie tego w kolko nie sprawi, że poczuję się lepiej, ale wierzę w
to, że być może tak się stanie. Postanowiłam, że nie będę siedziała w
mieszkaniu i użalała się nad sobą. Poszłam do łazienki. Marzyłam o gorącym
prysznicu. Odświeżona i przebrana udałam się na chwilę do kuchni.
Dopiłam resztę melisy i skierowałam się ku drzwiom. Spacerując wrocławskim
chodnikiem, przeglądałam się w szybach sklepowych. W jednym z nich
ujrzałam wysokiego, postawnego mężczyznę do złudzenia przypominającego Wronę.
To nie możliwe – pomyślałam, zatrzymując się. Spojrzałam na zegarek – 8:30
Chłopaki za dwie i pół godziny mają trening w Energii, więc ten tu to na pewno
nie Andrzej – myślałam wpatrując się w plecy mężczyzny stojącego w długiej
kolejce. Pech chciał, że on akurat tym samym momencie obejrzał się za siebie,
jakby poczuł, że go obserwuję. To nie możliwe.. Odeszłam od wystawy sklepowej i
oddychając głęboko ruszyłam dalej wstrząśnięta tym, co zobaczyłam.
*Perspektywa Andrzeja*
To była Natalia – dziewczyna mojego najlepszego kumpla,
którą wczoraj pocałowałem. Nie obchodziły mnie już świeże bułki, wyszedłem ze
sklepu. Natalia szła szybko sztywnym krokiem. Podbiegłem do niej i złapałem za
rękę. Zatrzymała się gwałtownie, odwracając się do mnie przodem. Musnąłem ją
delikatnie palcami w rękę, którą wciąż ściskałem w mojej dużej dłoni. Jej skóra
jest taka delikatna. Natalia momentalnie wyszarpnęła rękę z mojej dłoni i zgromiła
mnie spojrzeniem.
- Co ty tu do cholery robisz? Nie powinieneś być w
Bełchatowie na treningu?
- Ja też się cieszę, że cię widzę. – Uśmiechnąłem się do
niej, ale ona nie chciała odwzajemnić się tym samym. Spojrzała na mnie z
pogardą, a jej oczy zmieniły się w dwie bryłki lodu; mroziła mnie swym
lodowatym spojrzeniem.
- Słuchaj ja chciałem się z tobą spotkać. Dzwoniłem, ale nie
odebrałaś… - starałem się rozważniej dobiera słowa, żeby znów nie sprowokować
jej do wybuchu.
- Po co? Czego ty ode mnie chcesz? – Jej głos nigdy przedtem
nie był tak jadowity, tak mi się przynajmniej zdaje. Nie znam jej zbyt długo,
ale taka śliczna i delikatna kobieta nie może być z natury wredna i opryskliwa.
Natka z pewnością taka nie jest.
- Słuchaj, to, co się wczoraj stało nie miało prawa się
wydarzyć, ale stało się.
- I ty mówisz o tym tak spokojnie? Nie rusza cię to? Czy ty
zdajesz sobie sprawę t ego, co my zrobiliśmy? Zdradziliśmy Karola? Czy ty to
rozumiesz? Oboje! – Nie krzyczała, szeptała przez łzy, tak krystaliczne i pełne
bólu; takich jeszcze nigdy nie widziałem. – Nie rozumiesz, że to, co wczoraj
zrobiłeś… Co my zrobiliśmy… - Głos jej się załamał. Ja też się załamałem.
Dopiero teraz, zrozumiałem jak głupie było to, co zrobiłem. Aż taki ze mnie
egoista? Myślałem tylko o sobie i o zaspokojeniu moich potrzeb, nie
zastanawiając się nad konsekwencjami.
- Jedź już na trening, bo się przeze mnie spóźnisz.
- Dobrze, ale dokończymy te rozmowę później. – Powiedziałem
stanowczo, omal sam się w tamtej chwili nie popłakałem.
- Nie Andrzej, nie będzie żadnego potem. Powiedziałam ci już
wszystko, co miałam do powiedzenia. – Wypowiedziała to z taką pewnością i
spokojem, pomimo wciąż płynących łez.
Nie byłem w stanie jej nic odpowiedzieć. Staliśmy kilka
sekund nie patrząc na siebie. Byłem oszołomiony słowami Natalii, nawet nie
zauważyłem, kiedy była już kilka metrów przede mną, idąc chodnikiem. Miałem
ochotę za nią pobiec, ale co bym jej wtedy powiedział? Ona ma rację… To już
koniec.
*Perspektywa Natalii*
Jak on śmiał mnie prosić o spotkanie, co on sobie
wyobrażał?! – Może i na zewnątrz wyglądałam na przybitą i załamaną, lale w
środku aż kipiałam. „To, co się wczoraj stało nie miało prawa się wydarzyć” –
dobrze powiedziane Wrona, nie miało prawa! Zatrzymałam się na jednej z parkowych
alejek. W parku nie było nikogo, byłam sama, może to i lepiej. Usiadłam na
jednej z ławek i przez moment wpatrywałam się w ziemię. Poczułam, że muszę
porozmawiać z Karolem, chociaż wiem, że to w tej chwili nie możliwe. On jest w
Bełchatowie a ja we Wrocławiu, w mieście, z którego coraz bardziej chce się
wydostać.
- Jadę do Bełchatowa! – Zrywam się z ławki i wypowiadam to
na głos, może zbyt optymistycznie. Sama się sobie dziwie, że stać mnie jeszcze,
na choć odrobinę optymizmu.
*Perspektywa Karola*
Ludzie w autobusie patrzą się na mnie dziwnie. Być może nie,
co dzień mają możliwość oglądania lekko wczorajszego siatkarza, z słuchawkami
uszach, z nosem na szybie, ale nie przejmuje się tym, mam to gdzieś. Próbuję,
choć na chwilę, skupić się na siatkówce.
Po prawie trzy godzinnej jeździe autobusem jestem już pewny,
że nigdy więcej nie będę korzystał z komunikacji miejskiej. Wysiadam dwa
przystanki dalej niż powinienem i czeka mnie teraz spacer pod Energię, ale może
to i dobrze. Będę miał chwilę na przemyślenia a ostatnio mam takich coraz
mniej. O dziwo szybko pokonuję dystans i znajduję się w hali. Od razu kieruję
się do szatni gdzie czeka na mnie kilku kolegów z drużyny.
- O, no proszę. Jeden dotarł. – Przywitał mnie Winiarski z
szerokim uśmiechem od ucha do ucha. Czasami mam wrażenie, ze gdyby nie uszy,
uśmiechałby się dookoła głowy.
Mnie uśmiech nie przychodzi dzisiaj zbyt łatwo, ale mnie
również udaje się uśmiechnąć.
- Podobno nieźle wczoraj zabalowaliście. – Nico zajmuje
swoje miejsce, które znajduje się niedaleko mojego. Już otwieram usta, żeby mu
coś odpowiedzieć, ale w tym momencie do szatni wchodzą Wojtek i Conte. Nie
słucham docinek kolegów na ich temat, nie mam na to ochoty. Chwilę za nimi do
szatni wchodzi Andrzej Zachowuje się inaczej niż zwykle, coś musiało się
wydarzyć, znam go i wiem, kiedy coś jest nie tak. On jednak nie siada tam gdzie
zwykle, czyli obok mnie, rzucił torbę w kąt szatni i sam usiadł, na podłodze,
obok. Nawet na chwilę na mnie nie spojrzał. Co tu jest nie tak…
Cześć! Na początku chciałabym Wam serdecznie podziękować za ponad 6 tysięcy wyświetleń mojego bloga! To dla mnie bardzo duże wyróżnienie, bo kiedy go zakładałam, nie przypuszczałam, że aż tyle osób będzie chciało go czytać. Dziękuję wiec wszystkim i każdemu z osobna, za cierpliwość, motywujące komentarze i oby było Was więcej! ♥ Oczywiście zapraszam na dalsze części przygody Karola i Natalii, które już się tworzą. Do końca wakacji postaram się, żeby na blogu pojawiło się coś jeszcze. We wrześniu zaczynam nową szkołę i na pewno na poczatku moja obecność tu będzie znikoma, ale spokojnie, nie zamierzam przestać pisać. Blog będzie się wciąż rozwijał (wraz ze mną) i postaram się o to, żeby każdy kolejny rozdział był ciekawszy, a może kiedyś pomyślę o nowym opowiadaniu, kto wie :) A tym czasem dziękuję za każdy miły i bardzo motywujący komentarz i zachęcam do kolejnych! W komentarzach możecie również podawać linki do swoich blogów, jeśli takie posiadacie, chętnie poczytam :D
O boże, miałam trochę zaległści bo dawno nie odwiedzałam bloggera, ale już wszystko nadrobiłam! No dzieję się, dzieje, jednak mam nadzieję, że między Karolem a Natalią się ułoży :) Życzę weny! ;*
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję! :)Miło mi, że wróciłaś, bo dawno nic się u mnie działo. Mam przygotowane następne rozdziały, ale trochę brakuje mi motywacji, żeby je dodać...
UsuńBrakuje mi więcej takich pozytywnych komentarzy jak Twój :*
Dziewczyno, piszesz wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńPo tym, jak dodałaś komentarz na moim blogu, postanowiłam, że wpadnę do Ciebie i poczytam Twoje opowiadanie. Zaczęłam czytać pierwszy rozdział, który szczerze mówiąc, był dla mnie średnio zachęcający. Pomyślałam, że to będzie zwykłe miłosne opowiadanie, których wszędzie jest pełno. Jednak postanowiłam nie oceniać książki po okładce i zaczęłam czytać dalsze rozdziały. Z każdą kolejną częścią wkręcałam się w Twoje opowiadanie coraz bardziej. Każdy kolejny rozdział czytałam z większym zainteresowaniem. Muszę się przyznać, że opowiadanie wciągnęło mnie tak bardzo, że przeczytałam wszystkie 18 rozdziałów w ciągu jednego wieczora i jeszcze mi mało! :D Mogłabym czytać Twoją historię cały czas i nigdy by mi się nie znudziła. Tak się cieszę, że mogłam tutaj wpaść i przekonać się o Twoim ogromnym talencie do pisania. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, a Twoje opowiadanie w ciągu kilkudziesięciu minut stało się jednym z moich ulubionych! Co ja mogę Ci powiedzieć? Masz po prosty talent! Życzę dużo weny do tworzenia kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że już niedługo coś pojawi się na Twoim blogu. Czekam z niecierpliwością!
Serdecznie pozdrawiam.
Jejku, aż się wzruszyłam. Właśnie dla takich ludzi jak Ty postanowiłam założyć tego bloga! Będę wręcz zaszczycona, jeśli będziesz gościła częściej. Nawet nie wiesz, jak ważny jest dla mnie ten komentarz, z resztą wszystkie są wspaniałe ♥ Bardzo mnie motywujecie do dalszego pisania i jestem Wam wszystkim bardzo za to wdzięczna! :* Tysiące i jeszcze więcej buziaków dla Was.
OdpowiedzUsuńWena na pewno się przyda, bo dopiero się rozkręcam, miałam nawet doda kolejny rozdział, ale brakowało mi motywacji. Ty dałaś mi jej tyle, że starczy do końca tego bloga i jeszcze do kilku kolejnych :D Obiecuję, że Cie nie zwiodę i każdy kolejny rozdział będzie jeszcze lepszy od poprzedniego ^_^ Również pozdrawiam i jeszcze raz Ci dziękuję! <3