Rozdział 22


„Z przeznaczenia w oczach Twych, wiary, że tak miało być”

*Perspektywa Karola*
A ja głupi tak się przejmowałem – pomyślałem, kiedy wychodziliśmy z restauracji.
- Bardzo się cieszę, że teraz będę miał ciebie blisko. – Szepnąłem Natalii na ucho, kiedy spacerowaliśmy po parku. Było po 15, nie chciałem tak szybko wracać do domu…do naszego domu.
- Ja też się bardzo cieszę i wiesz, co? Kocham cię. – Przytuliła się do mnie.
- Wiem, ja ciebie też. – Głaskałem jej blond fale na głowie. – Oboje mamy szczęście, że siebie mamy. – Usiedliśmy na ławce. Naprzeciw nas siedziało starsze małżeństwo, mężczyzna – na moje – koło siedemdziesiątki i kobieta w podobnym wieku. Trzymali się za czule za ręce i rozmawiali. Natalia z uśmiechem im się przyglądała.
- Spójrz – wskazała na nich głowa – my też tak kiedyś będziemy wyglądać. Już to sobie wyobraziłem, aż zacząłem się śmiać, za co oberwałem łokieć Natalii w żebra, ale ona też się uśmiechnęła.
- No, co? – Natka jest drobna, ale swoją siłę ma, aż musiałem rozmasować sobie żebra.
Nic mi jednak nie odpowiedziała, więc ja podjąłem temat jako pierwszy.
- Jest jeszcze wcześnie, co ty na to, żebyśmy pojechali teraz do Wrocka? Ja uregulowałbym sprawy w hotelu i odebrał samochód a ty zabrałabyś część rzeczy mieszkania? Resztę odbiorę jutro, po treningu. Co ty na to? – Natalia dopiero teraz oderwała wzrok od staruszków.
- Tak, to świetny pomysł. Odwróciła się twarzą do mnie i usiadła na ławce po turecku, na tyle, ile to było możliwe w sukience; plecami do reszty parku, ja – z ledwością – usiadłem tak samo. Uśmiechnęła się i spojrzała prosto w oczy. Zobaczyłem w nich niepewność i niepokój.
- Ale na pewno chcesz ze mną zamieszkać? Nie uciekniesz mi nigdzie w nocy? – Wolałem się upewnić.
- Bo widzisz…- zaczęła niepewnie – niby nie mam już nikogo bliskiego we Wrocławiu, studia też po wakacjach kończę, ale Dagmara…- przerwała, zaczęła nerwowo bawić się bransoletką, którą dzisiaj dostała. Rozumiałem ją.
- Kiedy tylko będziesz chciała, będę cię zawoził na cmentarz. – W jej ślicznych oczach dostrzegałem teraz iskierkę nadziei oraz wdzięczność. – O prace też się nie musisz martwić. Pogadam z zarządem klubu, może nawet uda mi się załatwić ci pracę, jako nasz rzecznik prasowy. – Cieszyłem się, że moje słowa sprawiają jej tyle radości, widzę to nie tylko po oczach.
- Serio? Zrobiłbyś to dla mnie? – Omal nie zrzuciła mnie z ławki siłą swojego uścisku.
- Zrobię to i wszystko, czego tylko zapragniesz, żebyś była szczęśliwa. Będzie dobrze, wszystko jakoś się ułoży. Razem damy radę, obiecuję. – mały buziak wylądował na jej czole.
- Kochany jesteś.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem. – Objąłem ją mocniej. Siedzieliśmy w parku, wtuleni, szczęśliwi, razem. – A teraz chodźmy, czeka nas trochę roboty z pakowaniem. – Wziąłem jej małą dłoń, spletliśmy nasze palce i, jak dzieciaki w przedszkolu, szliśmy do samochodu Natalii.

*Perspektywa Natalii*
Było po godzinie 16, kiedy dotarliśmy pod mój blok. Zanim weszliśmy do środka spojrzałam na duży budynek, być może już ostatni raz. Tak samo, jak ostatni raz wspinamy się na czwarte piętro po schodach. Na szczęście w nowym bloku jest winda.
- To może ty uszykuj rzeczy, które zabierzemy dzisiaj ja w tym czasie pojadę do hotelu. Po drodze ogarnę jakieś kartony i kiedy wrócę, razem zapakujemy to wszystko. – Zarządził Kłos, kiedy tylko przekroczyliśmy próg jeszcze mojego mieszkania.
- Tak jest kapitanie. – Stanęłam przed nim na baczność i zasalutowałam.
- Widzimy się niedługa głuptasie. – Buziak w policzek i tyle go widziałam. Zamknęłam za nim drzwi.
- Oj Kostrzewska, narobiłaś sobie roboty, nie ma co. – Z tym optymistycznym akcentem udałam się do sypialni. Najpierw przebrałam się w wygodniejsze ubranie – czarne leginsy i luźną koszulkę, najprawdopodobniej Karola.
Podeszłam do pierwszej szafy i zaczęłam wyjmować ubrania. Zanim jednak wybrałam te najpotrzebniejsze, włączyłam sobie muzykę. Łatwiej było pracować przy śpiewach Zenka Martynika. Faktycznie, nim się obejrzałam miałam już trzy spore stosy ubrań. Kiedy przeniosłam jeden z nich do salonu, wszedł Karol.
- Nie słyszałam, kiedy wszedłeś. – Przywitałam go znowu, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Nie dziwie ci się, taką imprezę rozkręciłaś – wskazał głową na telewizor, z którego wydobywała się głośno muzyka – aż się dziwie, że sąsiedzi policji nie wezwali. – Ze śmiechem odłożył marynarkę na oparcie kanapy.
- Raz nie zawsze, a teraz nie filozofuj tylko mi pomagaj. – Ściszyłam trochę muzykę i zniknęłam w sypialni, żeby po chwili wrócić do salonu z kolejną stertą ubrań. – A kartony masz? – Zapytałam stawiając stos na podłodze, obok poprzedniego.
- Na dole, w samochodzie. – Karol rozsiadł się wygodnie na kanapie. Myślałam, że mnie krew zaleje.
 - No to śmigaj na dół, ale już. – Żeby go zachęcić rzuciłam w niego pierwszym lepszym ciuchem, Podziałało. Ruszył swój szanowny tyłek z kanapy.
- Jeszcze się zastanowię, czy chce z tobą mieszkać. – Krzyknął z korytarza i wyszedł po pudła. Ja tymczasem znosiłam do salonu ostatni stos. Udałam się do kuchni i nalałam sobie soku, takie spontaniczne przeprowadzki bywają meczące.
- No pięknie, to ja tu dźwigam a pani sobie soczki spija. – Do mieszkania wrócił Karol, a raczej jego długie nogi. Tyle go było widać spod góry kartonów.
- Przyzwyczaja się. – Posłałam mu słodki uśmiech, ale on go nie widział. Wzięłam od niego trzy kartony i zapakowałam naszykowane ubrania. Pozostałe cztery Karol odniósł do sypialni, gdzie kazałam mu zapakować moje książki.

*Perspektywa Karola*
- To już chyba ostatnie pudło. – Zdyszany odkładałem w korytarzu kartony.
- Jak na sportowca, to słabą masz kondycje. – Posłałem jej jadowite spojrzenie. – Już się nie denerwuj, złość piękności szkodzi. – Odcięła mi się.
- Masz rację. – Nie obyło się bez przejechania dłonią po blond czuprynie. Wywróciła tylko oczami, nie skomentowała tego, no, bo kto by jej potem pudła nosił? – Jesteś pewna, że zabierzemy się na dwa samochody? – Zmierzyłem wszystkie pudła, wypchane po brzegi, stojące w korytarzu.
- Ty sam chciałeś żebym z tobą zamieszkała. – Natalii humor dopisywał dzisiaj jak nigdy.
- Wykończysz mnie kobieto. – Stwierdziłem, że nie ma, co zwlekać. Im szybciej zniosę te pudła, tym szybciej będziemy w naszym mieszkaniu.
No i miałem rację, wystarczyło dziesięć minut, trochę przekleństw i jakoś się udało znieść o wszystko na dół. Kiedy już zapakowaliśmy pudła do samochodów, udaliśmy do Bełchatowa – i to na dwa samochody. Była godzina 18:57, kiedy byliśmy już w domu.
- Karolu dziękuj Bogu za ludzi, którzy wymyślili widny. – Zaśmiała się Natka, kiedy ostatnie pudło wylądowało w salonie.
- Czyli mogę się już wypakowywać? – Te chochliki w oczach to zły znak. Coś czuję, że czeka mnie nieprzespana noc. No i miałem rację, jak zawsze z resztą. Kiedy już skończyliśmy układać ubrania Natki w szafie, była godzina 23. Poszłoby nam to szybciej, gdyby ona nie musiała segregować ubrań według materiałów, no, ale cóż. Kobiety takie już są.
- Kocham cię, ale serio, ta przeprowadzka to był kieski pomysł. - Usiadłem na łóżku i spoglądałem na Natalię, która jeszcze upychała coś do szuflady, klęcząc przed nią i bluzgając pod nosem.
- Czyli dzisiaj się na klatce schodowej? – Odwróciła się do mnie, zostawiając szufladę na wpół otwartą. Wstałem z łóżka i wziąłem ją na ręce.
- Nie, dzisiaj śpisz tutaj. – Odłożyłem ją po lewej stronie lóżka. Prawa była zarezerwowana wyłącznie dla mnie. Sam położyłem się obok niej i wpatrywałem się w sufit. Blondynka położyła  się na boku i wpatrywała się we mnie przez chwilę.
- Co jest? – Zapytałem, spoglądając na nią.
- Nic, tak po prostu sobie myślę, że chętnie poznałabym twoich kolegów. – Uśmiechnęła się a potem ziewnęła.
- Pogadamy o tym jutro, co? A teraz chodźmy spać, padam na twarz. – Wstałem, żeby zgasić światło.
- Ale przecież jutro jedziesz po resztę moich rzeczy. – Obruszyła się momentalnie podnosząc głowę z poduszki.
- Idź spać, bo bredzisz. – Pocałowałem ją na dobranoc. Podziałało. Odwróciła się na drugi bok, przykryłem ją kocem a ta zasnęła. Ja jeszcze przez chwilę leżałem i gapiłem się w sufit.
- Oj chłopie, w coś ty się wpakował. – Westchnąłem na głos, specjalnie zerkając na Natkę. Zostawiła to bez komentarza, czyli zasnęła i ja poszedłem w jej ślady.

        Cześć, cześć kochani! Nastała ta wiekopomna chwila, kiedy w końcu dodałam nowy rozdział :) Oczywiście żartuję, chociaż wiem, że część z Was z niecierpliwością czeka na kolejne rozdziały mojego autorstwa. To bardzo miłe uczucie! :*
       Tak jak przewidywałam - od września dużo się u mnie pozmieniało. Oprócz tego, że zestarzałam się o rok, zaczęłam nową szkołę, poznałam wielu nowych ludzi. Niestety doszło też sporo nowych obowiązków - głównie nauka... Nikt nie powiedział, że w szkole średniej będzie łatwo, niestety. Przyznam się szczerze, że miałam wątpliwości co do bloga, czy prowadzić go dalej a może na razie dać sobie spokój? Jednak "nawróciłam się" i postanowiłam dodać coś nowego. Też się cieszycie tak jak ja, prawda? :D
Rozdziały nie będą pojawiały się regularnie, bo ciężko jest mi znaleźć wolną chwilę dla siebie w tym natłoku lekcji plus dodatkowych zajęć w postaci gry w siatkówkę! ♥ Jedną pasję - pisanie - realizuję, z mam nadzieje, dobrym skutkiem i oby tak dalej. Z innymi też tak będzie, jeśli mi pomożecie. Jak? To bardzo proste! Komentarz. Nie wiele prawda? A baaardzo mnie cieszy, czytam każdy :) Wystarczy napisać cokolwiek, żebym tylko wiedziała, że jesteście ze mną a jest Was z każdym dniem coraz więcej!!!
       I oczywiście miała być krótka informacja a wyszło całe ogłoszenie parafialne :P Norma, w każdym razie zapraszam do komentowania i do następnego. Buziaki :*

Komentarze

  1. Bardzo mi sie podoba! Czekam na dalsze czesci! Oby tak dalej Zapraszam rowniez do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :* Z chęcią będę wpadać do Ciebie :D Również zapraszam do mnie częściej :*

      Usuń
  2. Cześć kochana.
    Cieszę się, że powróciłaś na blog. Z niecierpliwością czekałam na ten rozdział i muszę. Ci powiedzieć, że był bardzo, bardzo fajny! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zdecydowałaś się nadal pisać opaowiadanie. Bo nie wyobrażam sobie nie czytać Twojego opowiadania! ;)
    Serdecznie Cię pozdrawiam, życzę dużo weny i siły, a także powodzenia w szkole. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku jak miło! Właśnie dla takich ludzi nadal tworzę ♥ Dziękuję za każde miłe słowo :* Zapraszać Cię nie muszę, bo sama mnie odwiedzasz,za co również dziękuję! Również życzę weny i przede wszystkim dużo dobrego humoru na te deszczowe popołudnia :*

      Usuń
  3. Zapraszam do siebie, gdzie po długiej przerwie w końcu pojawił się nowy rozdział :)
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty