Rozdział 11

Ludzie często w nocy mają inne emocje niż rano.

Po wejściu do bełchatowskiej Energii, ogarnęło Natalię dziwne uczucie,którego w żaden sposób nie potrafiła opisać słowami - podekscytowanie i radość mieszało się ze strachem. Natalia najbardziej obawiała się, że przy kolegach Karola powie coś głupiego, więc postanowiła, że nie będzie się do nikogo odzywać. Niestety było to niemożliwe.
- Kłos! - Usłyszeli za plecami, kiedy zmierzali w stronę głównej sali treningowej - Do biura marsz.
Do siatkarza i Natalii - która była coraz bardziej pewna, że jej obecność jest tu zbędna - podszedł prezes klubu Konrad Piechocki.
- Powitać prezesa. - Karol błysnął zębami przed przybyłym. Obaj przywitali się podając sobie dłonie.
- Mógłbyś na chwilkę do biura? - Piechocki wskazał na drzwi po lewo od wejścia. Nie był już tak surowy jak wcześniej.
- Jasne. A co tym razem przeskrobałem? - Zapytał siatkarz prowokująco.
- Oj Kłosik, grabisz sobie, oj grabisz. - Teraz prezes błysnął zębami. Oboje zaśmiali się. Tymczasem spojrzenie Piechockiego zeszło z dwumetrowego mężczyzny i skierowało się na niższą, drobną blondynkę stojącą obok. Uśmiechnął się szeroko do Natalii, a ta odwzajemniła uśmiech.
- Piechocki, miło mi. - Wyciągnął dłoń w stronę Natalii.
- Natalia K... - Nie zdążyła dokończyć, bo prezes wszedł jej w słowo:
- Nie wiedziałem Karol, że masz żonę. - Znów zwrócił się do siatkarza, ale wciąż trzymał wyciągnięta  do Natalii rękę.
- No widzi prezes, tak wyszło. - Karol objął Natalię i przyciągnął ją bliżej siebie. Natalia posłała mu mordercze spojrzenie i dała mu kuksańca w bok, tym samym uwalniając się z uścisku.
- Kostrzewska. - Zdołała w końcu odpowiedzieć. Odwzajemniła uścisk. Nie była już tak spięta. Konrad Piechocki z politowaniem spojrzał na "Kłosika".
- Ty mi tu nie świruj. Do biura marsz. - Trzepnął go lekko teczką przez głowę i ruszył w stronę biura. Karol z udawanym grymasem bólu poczłapał za prezesem.
- Poczekaj tu na mnie. - Powiedział na odchodne do Natalii i zniknął za drzwiami biura.
Natalia posłusznie czekała na korytarzu. Mijała kolejna, piętnasta już minuta, odkąd Karol zniknął za drzwiami. Natalia miała już dosyć stania na korytarzu. Zapatrzona w telefon odwróciła się i uderzyła w coś. Pomyślała, że to ściana. Podniosła głowę do góry i zobaczyła wysokiego mężczyznę, wyższego od Karola.
- Przepraszam...Nie chciałam cię... - Zaczęła się jąkać.
- Spokojnie, nic się przecież nie stało. - Siatkarz położył swoje duże dłonie na ramionach Natalii,w geście uspokojenia jej.
- Jestem Wrona, Andrzej Wrona. - Przedstawił się, uwalniając ją od ciężaru swoich dłoni.
- Wiem. - Natalia uśmiechnęła się do niego. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Wrona spojrzał na nią pytająco. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, gdy któryś z jego kolegów pojawił się tuż za nim:
- Agencie zero zero osiem, wskakuj w swój trykocik i zasuwaj na trening.
Natalia roześmiała się. Słowa kapitana drużyny rozbawiły ją. Wrona odmaszerował niechętnie na halę.
- Przepraszam za niego. - Winiarski wskazał na znikającą sylwetkę Andrzeja.
- Nic nie szkodzi. - Natalia była szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Jej oczy błyszczały z radości, jak u małego dziecka na widok ulubionej czekolady. Winiar chyba to zauważył bo zapytał z uśmiechem:
- A może chcesz iść na trening, zobaczyć chociażby agenta Wronę w akcji?
Natalia starała nie uzewnętrznić swojej radości, ale nie wyszło jej to zbyt dobrze. Kiwnęła tylko głową i razem ruszyli w ślad za wronaistym.
Po dotarciu na halę każdy ruszył w inną stronę. Winiarski udał się do drużyny a Natalia usiadła na ławce trenerskiej, podczas gdy drużyna rozgrzewała się przed grą, odbijając miedzy sobą piłki.
Jedna z nich, mocno odpita przez Facundo, poleciała w stronę Natalii. Ta odruchowo podniosła ręce i odbiła ją z powrotem do siatkarzy. Chłopcy byli pod wrażeniem. Zaprosili Natalię do wspólnej gry.
Gdy tak odbijali piłkę na drugą stronę siatki, na halę wrócił Karol, po prawie dwugodzinnej nieobecności. Usiadł na miejsce Natalii i obserwował grających. Gdy mecz się zakończył wszyscy zeszli z boiska i ruszyli w stronę Kłosa.
- Hej chuderlaczku! - Krzyknął Włodarczyk - twoja dziewczyna gra lepiej od ciebie. Karol uśmiechnął się, podszedł Natalię od tyłu, objął ją w pasie.
- Brawo ty. - pocałował ją w policzek.
- Brawo ja!. - Odpowiedziała radośnie Natalia. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- A tu co za śmiechy hihy? - Do sali wszedł trener. - Koniec tej zabawy na dzisiaj. - Powiedział trener Falasca z charakterystycznym dla siebie akcentem. Zebrał piłki i pozostawiając swoich graczy wyszedł z sali a następnie opuścił bełchatowską Energię.
- To my też się już zbierajmy. - Zarządził kapitan i część siatkarzy udała się do szatni.
- To co? Jesteśmy umówieni? - Włodi zapytał Natalię, która również wychodziła już z sali.
- Tak. Zdzwonimy się potem. - Natalia pomachała siatkarzom na pożegnanie i razem z Karolem wyszli z hali.Cała ta konspiracja dotyczyła zbliżających urodzin się Karola.
- Czy powinienem być zazdrosny? - Zapytał Kłos śmiejąc się po nosem, niczego nie podejrzewając. Szli na parking.
- Oczywiście, że nie głuptasie. - Natalia zatrzymała się, cmoknęła go w policzek i jak gdyby nigdy nic ruszyła do samochodu.

Komentarze

Popularne posty