Rozdział 19



„Przeciw wszystkiemu, co ciągle nas dzieli. Przeciw wszystkiemu, co chce nas pokonać”

*Perspektywa Andrzeja*
Po tym wszystkim, co powiedziała mi Natalia dziś rano, nie byłem w stanie spojrzeć Karolowi w oczy. Kiedy tylko wszedłem do szatni od razu skierowałem się w najbliższy kąt, nie chciałem siadać na moim stałym miejscu właśnie koło Kłosa. Przebrałem się w strój i jak najszybciej opuściłem szatnie. Udałem się na halę, była pusta. Moje kroki odbijały się echem w hali. Podszedłem do kosza z piłkami, wziąłem jedną i zaserwowałem mocno. Włożyłem w to całą moją złość i frustrację drzemiącą we mnie. Pomogło, ale tyko na chwilę. Wziąłem jeszcze jedną i kolejną. Przestałem dopiero przy piątej czy szóstej piłce, kiedy do hali wszedł Karol.
- Co one ci zrobiły? – Zapytał z uśmiechem, wskazują głową na porozrzucane, po całej hali, piłki. Właśnie miałem mu coś odpowiedzieć, kiedy do hali wbiegli pozostali zawodnicy a za nimi trenerzy.
- Lepiej już chodź, bo nie mam ochoty biegać za karę.. – Rzuciłem tylko do przyjaciela i dołączyliśmy do zgromadzonych przy trybunach siatkarzy.

*Perspektywa Natalii*
Do domu dotarłam równie szybko, jak z niego wyszłam. Pomysł wyjazdu do Bełchatowa to świetny pomysł; Karol będzie miał niespodziankę. Zaczęłam znosić z sypialni do salonu ubrania, które mogłyby mi się przydać, na wyjazd. Wybrałam z nich – moim zdaniem – najpotrzebniejsze. Wybór padł na dwie pary rurek dżinsowych, trzy koszulki, dres i wciąganą bluzę z kapturem, białą zwiewną sukienkę z koronką na ramionach oraz kosmetyki do pielęgnacji. Zapakowałam wszystko do torby i udałam się do łazienki. Od rana nie zrobiłam makijażu i szybko postanowiłam to nadrobić. Nie chcę przecież odstraszyć Karola a tym samym zrazić do siebie jego kolegów z drużyny – pomyślałam uśmiechając się do swojego odbicia w lustrze. Tego mi było trzeba – uśmiechu…i kosmetyków. Nałożyłam, więc na twarz słuszną porcję podkładu. Rzęsy przeciągnęłam tuszem a na usta nałożyłam delikatną, różową szminkę. Pozwoliłam moim włosom swobodnie obadać na ramiona.
Odpowiednio wystylizowana zgarnęłam torbę z salonu i dokumenty. Ubrałam moje nowiutkie roshe runy, wzięłam klucze od mieszkania z korytarzowego stolika i wyszłam z bloku. Bez większych problemów odszukałam mój samochód na zatłoczonym parkingu. Torbę odłożyłam na tylne siedzenie a sama zajęłam fotel kierowcy. Nie ujechałam nawet kilometra a już wylądowałam w korku.
- Cholera jasna. – Zaklęłam pod nosem, bębniąc, z niecierpliwością, paznokciami kierownicę. Sznur aut, stojących przede mną, zmniejszał się. Zanim wjechałam na autostradę prowadzącą do Bełchatowa postanowiłam, że przed wyjazdem pojadę na cmentarz. Od śmierci Dagi minęły zaledwie trzy tygodnie a ja miałam wrażenie, że upłynęły już dwa lata. Tak bardzo mi jej brakuje, jej ciepłego uśmiechu, uspokajającego głosu i łagodnego spojrzenia…
Ona na pewno pomogłabym w dręczącej mnie sprawie pocałunku z Andrzejem, ale Dagmary nie ma, muszę sobie sama z tym poradzić. Skręciłam w lewo, w przeciwną stronę do autostrady, i zjechałam na parking podlegający wrocławskiemu cmentarzowi. Przed bramą do cmentarza stał stragan ze zniczami i kwiatami. Moje spojrzenie trafiło na białe róże. Jej ulubione kwiaty - pomyślałam. Zakupiłam piękne kwiaty i znicz i udałam się na cmentarz. Cisza panująca tu jest przytłaczająca i kojąca jednocześnie. Nigdy się nie spodziewałam, że w takim miejscu będę czuła się tak dobrze. Nagrobek Dagmary znajdował się w środkowej części cmentarza. Gdy tylko go ujrzałam, do oczu napłynęły mi łzy. Przetarłam je wierzchem dłoni, nie dbając o makijaż. Zapaliłam znicz, do wazonu włożyłam świeże róże i stałam tak przez jakiś czas.
- Ty byś wiedziała, co mam zrobić w tej sytuacji. – Słowa wypłynęły ze mnie same – Nie daję sobie rady sama, tak cholernie ciężko mi tu bez ciebie. Obiecaj mi, że mimo tego, że ciebie już nie ma, ty zawsze przy mnie będziesz. Obiecaj…- Ostatnie słowo wyszeptałam. Moje oczy znów zaszły łzami. Nie chciałam tego, nie mogłam zostawić jej tu samej, ale tak jak mimowolnie wypowiedziałam te słowa, równie łatwo przyszło mi odejście od grobu. Na parkingu nadal cała się trzęsłam, ledwo udało mi się otworzyć drzwi samochodu. Zanim ruszyłam, posiedziałam jeszcze chwilę w aucie próbując się uspokoić. Udało mi się to dopiero po kilku głębokich wdechach. Ręce już mi nie drżały, więc bez problemu odpaliłam silnik. Komu w drogę temu wrotki! – jak to mawiał mój dziadek. Była godzina 11:38, skierowałam się na Bełchatów.

*Perspektywa Karola*
Trening jak trening, nic specjalnego. Najpierw rozgrzewka, odbijanie piłek w parach, ćwiczenie zagrywki, bloków i przyjęcia a na koniec mecz. Ja byłem w drużynie z Facundo, Wojtkiem, młodym Piechockim, Nico i Andrzejem. Ten ostatni chyba nie był ucieszony z fakty, że gramy razem. Nie chciał ze mną współpracować tak, jak pozostali a kiedy mu wystawiłem piłkę, z której nie udało mu się wyprowadzić skutecznego ataku, wydarł się na mnie. Nie mam pojęcia, o co chodzi temu facetowi, co mu zrobiłem, ale ewidentnie ma coś do mnie. To mój przyjaciel i nie pozwolę żeby swoim zachowaniem zrujnował naszą relację.
Po udanym meczu – nasza drużyna wygrała 3:1 – wszyscy udaliśmy się pod prysznice. Humory dopisywały wszystkim, nawet przegranym. Jednym naburmuszonym, z niewyjaśnionych przyczyn, był Andrzej.
- Słuchaj stary, nie mogę na ciebie patrzeć w takim stanie. – Zacząłem po chwili, kiedy byłem pewny, że jesteśmy sami w korytarzu.
- To nie patrz. – Rzucił w podłogę, nawet na mnie nie patrząc i zostawił mnie osłupiałego w korytarzu.
- A ty, co tak tu stoisz? Pryszniców zabrakło? – Usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos prezesa Piechockiego.
- Nie, nie zabrakło. Nasz prezes zadbał o to, żeby było ich wystarczająco. – Oboje roześmialiśmy się.
- No to, w czym masz problem?
- No właśnie chodzi o to, że nie ja go mam, tylko Andrzej. – Otarłem czoło mokre od potu.
- Na pewno mu przejdzie, wiesz, jaki on jest. – Piechocki uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Ma prezes rację. – Uśmiechnąłem się, ale nie byłem do końca przekonany w prawdziwość moich słów. – Coś tu nie gra, a ja dowiem się, co – dodałem po chwili w myślach.
Piechocki również odszedł a ja nie miałem na razie do tego głowy. Najpierw prysznic, potem obiad a na końcu fochy Andrzeja – pomyślałem i również skierowałem się w stronę szatni.


      Cześć kochani! Przychodzę do Was z nowym rozdziałem :) Jest on dla mnie ważny, więc postanowiłam zadedykować go pewnej Oli - jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za motywację i mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam tym rozdziałem! ♥  Twój komentarz wywołał u mnie wielki uśmiech, pojawiła się nawet łezka w oku. Bardzo mnie wzruszyłaś swoją opinią na temat "mojej twórczości" . Pozwolę sobie zacytować Twój komentarz, niech inni wiedzą, jakich mam wspaniałych czytelników.
"Dziewczyno, piszesz wspaniale! :) Po tym, jak dodałaś komentarz na moim blogu, postanowiłam, że wpadnę do Ciebie i poczytam Twoje opowiadanie. Zaczęłam czytać pierwszy rozdział, który szczerze mówiąc, był dla mnie średnio zachęcający. Pomyślałam, że to będzie zwykłe miłosne opowiadanie, których wszędzie jest pełno. Jednak postanowiłam nie oceniać książki po okładce i zaczęłam czytać dalsze rozdziały. Z każdą kolejną częścią wkręcałam się w Twoje opowiadanie coraz bardziej. Każdy kolejny rozdział czytałam z większym zainteresowaniem. Muszę się przyznać, że opowiadanie wciągnęło mnie tak bardzo, że przeczytałam wszystkie 18 rozdziałów w ciągu jednego wieczora i jeszcze mi mało! :D Mogłabym czytać Twoją historię cały czas i nigdy by mi się nie znudziła. Tak się cieszę, że mogłam tutaj wpaść i przekonać się o Twoim ogromnym talencie do pisania. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, a Twoje opowiadanie w ciągu kilkudziesięciu minut stało się jednym z moich ulubionych! Co ja mogę Ci powiedzieć? Masz po prosty talent! Życzę dużo weny do tworzenia kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że już niedługo coś pojawi się na Twoim blogu. Czekam z niecierpliwością! Serdecznie pozdrawiam."
       Właśnie dla takich ludzi powstał ten blog. Dzięki Wam mogę się,  realizować. Jesteście wspaniali! Buziaki i do następnego :*

Komentarze

  1. Nie wiem co powiedzieć. Jest mi strasznie miło i bardzo dziękuję za dedykację rozdziału. Cieszę się, że mój komentarz pozytywnie Cię zmotywował. :) No i oczywiście, że nie zawiodłaś mnie tym rozdziałem. ♥ Był cudowny i czytało mi się go tak miło, że nawet nie zauważyłam, gdy się skończył. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Natalii i Karola. Już nie mogę się doczekać, jak wszystko się ułoży.
    Ściskam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może już niedługo się o tym przekonasz :) Nie chce za dużo zdradzać... i może nie napiszę jak to wszystko dalej się potoczy; będziecie mieli niespodziankę. Napisałam już na zapas kilka rozdziałów. Od września zaczynam liceum i nie wiem jak będzie z czasem, a bloga nie mam zamiaru zawieszać. Wena na pewno się przyda bo mam kilka całkiem fajnych - moim skromnym zdaniem - pomysłów :D Następny rozdział będzie odrobinkę dłuższy, więc jest szansa, że tak szybko czas, przy czytaniu, nie zleci ^_^ Dziękuję za komentarz i widzimy się w następnym rozdziale, ale tym razem mam nadzieję, że już na twoim blogu ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twoje opowiadanie, niestety nie komentuję, bo mam problem z dostępem do komputera. Jestem z tobą od początku i będę do końca :* powodzenia w nowej szkole!!! ;)/raraavis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kolejna moja ulubiona czytelniczka! ^_^ Dziękuję, miło mi to od Ciebie słyszeć... albo raczej przeczytać :D No nie ważne, wiadomo, o co chodzi :) Mam nadzieję, że koniec nie nastąpi tak szybko i jeszcze będę mogła was zaskakiwać nowymi rozdziałami! A co do szkoły dziękuję, powodzenie mi się przyda :*

      Usuń
  4. ŚWIETNY ROZDZIAŁ!!!
    Dziewczyno- to jest GENIALNE!
    Zazdroszczę Ci tego jak piszesz, bo wszystko to, co napisałaś czyta do z ogromną przyjemnością :)
    Coraz bardziej zagłębiam się w to opowiadanie, a każdy nowy rozdział jest jesscze lepszy niż poprzedni :D Dlatego mam nadzieję, że koniec tej historii jest jeszcze długo długo przed nami, bo rozdziały są coraz lepsze :* Czekam z niecierpliwością N kolejny rozdział i mam nadzieję, że Andrzej nie namiesza nic w związku Karola i Natalii :)
    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno mogę Ci obiecać - tak szybko nie przestanę Was dręczyć moim opowiadaniem :D Mam kilka rozdziałów, napisałam na zapas - brawo ja! Pomysłów mam jeszcze kilka i na pewno będzie z tego dużo rozdziałów ^_^ Może jeśli uda się dzisiaj dobić do 7 tysięcy wyświetleń bloga dodam kolejny rozdział, wtedy Ty i pozostali nie będziecie musieli tyle czekać haha :P
      A tym czasem do następnego, być może jeszcze dziś :*

      Usuń
  5. W końcu jest 8! :D
    Serdecznie zapraszam.
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, byłam, przeczytałam :) Komentarz też zostawiłam! :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty