Rozdział 20



„Życie grozi rozstaniem, ale śmierć łączy na zawsze.”


 *Perspektywa Natalii*
Droga minęła mi niespotykanie szybko. Potrzebowałam takiej chwili tylko dla siebie, gdzie nie będę musiała myśleć o sprawach życia codziennego. Prowadzenie samochodu to świetna okazja. Jesteś tylko ty i droga, na której trzeba się skupić i nie myśleć o niczym innym. Wizyta na cmentarzu też mi dużo dało. Brakowało mi Dagmary a w ten czy inny sposób udało mi się z nią „spotkać”. Tego potrzebowałam najbardziej.
Zaparkowałam samochód pod Energią około godziny 12: 40. Zawodnicy właśnie opuszczali halę. Jejku oni wszyscy są tacy wysocy – przez szybę w samochodzie patrzyłam na oddalających się od obiektu dwumetrowców. W śród nich nigdzie nie było widać tego mojego. Wyszłam z samochodu, żeby się trochę przewietrzyć. Oparłam się plecami o maskę samochodu, skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam. Drzwi ponownie się otworzyły, ale z daleka widziałam, że to nie Karol był tego sprawcą. Jeszcze tego mi tu brakowało – w moją stronę kroczył Wrona. Było za późno, żeby schować się do auta, bo już mnie zauważył. Z daleka machał mi swoją wielką dłonią.
- Ty tutaj? – Zdziwił się nieco - Od naszej porannej rozmowy minęło trochę czasu a my znów się widujemy.
- Nie powiem, żeby ta rozmowa należała do najmilszych. – Zmierzyłam go ironicznym spojrzeniem i odwróciłam głowę w stronę drzwi, które znów się otworzyły.
Teraz Energię opuszczał Karol w towarzystwie prezesa, rozpoznałam go od razu. Omawiali coś przed meczem, ważnym meczem z gdańszczanami, który zbliżał się nieubłaganie. Podobnie jak urodziny mojego mężczyzny.
- Jak już tu jesteś, to chociasz na coś mi się przydasz. – Skorzystałam z okazji, że Karol jeszcze do nas nie podszedł. Nadal nie mogłam patrzeć na Wronę, ale jego pomoc była mi niezbędna. – Kłosik ma urodziny, niedługo po meczu i pomyślałam, że skoro jesteśmy razem to… - spojrzał na mnie z dziwnym grymasem, ale się tym nie przejęłam i kontynuowałam - wypadałoby coś dla niego zorganizować, pomożesz mi? – Z ledwością te słowa przeszły mi przez gardło.
- Spotkamy się i pogadamy, co ty na to? – Zaproponował Wroniasty. Domyślałam się, że nie koniecznie chodzi mu o rozmowę na temat urodzin przyjaciela, ale zgodziłam się. Może wtedy nasza relacja się unormuje.
- A o czym będziecie rozmawiać? – Ni stąd ni zowąd pojawił się Karol. Podszedł do mnie, objął ramieniem, na którym nie wisiała torba i pocałował mnie w czoło. Wyraz twarzy Andrzeja zmienił się jeszcze bardziej. Czyżby był zazdrosny? To dobra okazja, żeby utrzeć mu nosa.
- Stęskniłam się za tobą. – Mocniej wtuliłam się w Chuderlaczka. Nie powiedziałam tego, żeby dopiec Wronie, to akurat była prawda. Andrzej chrząknął znacząco, jakby chciał nam przypomnieć, że on też tu jest.


*Perspektywa Andrzeja*
Stali tam i obściskiwali się bezczelnie, Natalia to jednak ma charakter. Najpierw mnie całuje a potem udaje, że nie istnieję.
- To może ja już sobie pójdę. – Powiedziałem w przestrzeń, nie patrzyłem ani na Natalię ani na Karola.
- Ej, zaczekaj… Co to miało być to na treningu?- Karol nie dawał mi spokoju. Natalia spojrzała na niego pytająco.
- To nie czas i miejsce na takie rozmowy. – Teraz to mnie Natalia lustrowała wzrokiem. Czyżby się domyślała?
Gdyby mu powiedziała, nie staliby teraz razem i nie obściskiwaliby się. On nic nie wie. I lepiej, niech tak zostanie… Najpierw wyjaśnię to z Natką, potem pomyślimy, co będzie dalej.
- Zostawiam was samych gołąbeczki. – Zmusiłem się do uśmiechu, Karol to kupił. Odszedłem, tak po prostu. Miałem na dzisiaj dość. Poprawiłem torbę na ramieniu i skierowałem się w stronę samochodu.


*Perspektywa Karola*
Andrzej oddalił się pozostawiając nas samych na parkingu.
- Też się cieszę, że cię widzę. – Nie kryłem radości z naszego spotkania. Jej uśmiech, który zagościł na twarzy, jest zniewalający. Od razu zapomniałem o fochach Wrony – Nie wiem jak ty, ale ja jestem strasznie głody. Co powiesz na wczesny obiad?
- Nie mam nic przeciwko. – Natalia uśmiechnęła się do mnie, wspięła na palce i dała mi buziaka. Dopiero teraz, kiedy mam ją przy sobie, czuje się szczęśliwy. Bardzo mi na niej zależy. Ten obiad to dobry pomysł, żeby sobie szczerze porozmawiać; o nas, o naszej wspólne przyszłości - pomyślałem. Przed jakimkolwiek wyjściem musiałem się jednak przebrać.
- To może podjedziemy teraz do mojego mieszkania a potem nasz obiad?
- Bardzo chętnie. – Odpowiedziała mi, obejmując mnie mocniej. Z racji, iż na trening, z Wrocławia do Bełchatowa, przyjechałem autobusem, do mojego mieszkania udaliśmy się samochodem Natalii; ja prowadziłem.
Natalia, przez cała drogę, obserwowała przez szybę miasto. Postanowiłem wykorzystać tę okazję, żeby wybadać sprawę przeprowadzki.
- Podoba ci się tutaj, co? Całą drogę nic nie mówisz.
- Bardzo, Bełchatów to świetne miasto. Dawno tu nie byłam. – Ani na moment nie oderwała się od szyby.
- Dawno tu nie byłaś, powiadasz? – W mojej głowie zapaliła się zielona lampka. Ta przeprowadzka to nie taki kiepski pomysł, jeszcze mam szanse – pomyślałem.
- Kiedyś tu mieszkałam, to znaczy w innej dzielnicy, ale potrzebowałam zmiany, więc Wrocław wydawał się idealny. Zaczęłam tam studia, znalazłam mieszkanie, poznałam Dagmarę… - przerwała na chwilę. – Byłam dziś na cmentarzu. – Podjęła nagle temat.
Widziałem, że ma zaszklone oczy; nie chciałem, żeby płakała. Tak szczerze rozmawialiśmy ostatnio na naszym pierwszym spotkaniu, w jej mieszkaniu. To było prawie dwa miesiące temu. Dopiero teraz sobie to uświadomiłem – znamy się już dwa miesiące. Przez ten czas dużo się zmieniło. Niby mieszkaliśmy razem, ale tak naprawdę osobno, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, ale mam wrażenie, że miedzy nami była nadal jakaś bariera. Może teraz się to zmieni. Na samą myśl o tym uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Z czego się cieszysz? – Natalia w końcu oderwała się od szyby.
- Z tego, że cię mam. – Od dawna chciałem jej to powiedzieć. Jej oczy znów się zaszkliły, ale w inny sposób, bardziej radosny. – Jesteśmy na miejscu.



Kochani, to ostatni rozdział dodany w te wakacje. Mam nadzieję, że Was nie zwiodłam, z resztą oceńcie to sami. Swoje zdanie wyraźcie w komentarzach! :D Kolejny rozdział, być może, pojawi się we wrześniu, ale nie chcę niczego obiecywać. Sami wiecie, nowa szkoła, nowe obowiązki. Zobaczy jak to wszystko się potoczy. A tym czasem nie przedłużam i do następnego ♥

Komentarze

  1. Ideolo :*!! Boże, naprawdę życzę powodzenia w nowej szkole, bo wiem co czujesz :( czekam na następny rozdział *_*/rara avis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, to kochane :* Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał, starałam się jak mogłam! Teraz pozostaje mi tylko czekać na dalsze części Twoich opowiadań ^_^

      Usuń
  2. Jasne, że nie zawiodłaś! :*
    Rozdział był super, bardzo fajnie mi się go czytało. Twoje rozdziały czyta mi się bardzo lekko i bardzo przyjemnie. Zawsze, kiedy widzę, że dodałaś kolejną partię na mojej twarzy gości uśmiech. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że piszesz ten blog i publikujesz rozdziały. Dzięki nim mogę przenieść się w świat siatkówki. Kiedy czytam, nie myślę o innych sprawach, tylko o tym, co dzieje się w opowiadaniu. Tak samo mam, kiedy gram w siatkówkę, mogę oderwać się na chwilę od rzeczywistości. :) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę Ci powodzenia w nowej szkole. Na pewno świetnie sobie poradzisz. :)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć, albo raczej czytać! :* Dziękuję też za powodzenie, na pewno mi się przyda, ale bardziej to potrzebowałabym czasu, bo radę sobie jakoś dam, ale z tymczasem to może być gorzej :( Nie chcę Was zostawiać bez nowych rozdziałów, ale nie wiem jak to będzie z nowymi obowiązkami... W oczekiwaniu na kolejne rozdziały życz mi szczęscia, bo to od niego dużo zależy :*

      Usuń
  3. Zapraszam do siebie.
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty